sobota, 26 marca 2016

Od Aurory do Nereshy

Tej nocy patrolowałam Wilczą Zgubę. Rozwiewałam mgłę za pomocą mojej Potęgi i szukałam różnych ''zagubionych duszyczek".
Było bardzo ciemno, na niebie nie było nawet księżyca, dlatego użyłam Mocy światła na moich i Płotki oczach i widziałam nawet lepiej niż w dzień.
Przyspieszyłam do kłusa.
W oddali zobaczyłam postacie. Upadła anielica z pegazem. Gdy przyjrzałam im się bliżej stwierdziłam, że anielica nie może latać przez zniszczone skrzydła. Biedna...
Znów zwolniłam do stępa, gdy byłam blisko kobiety .
-Kto tu jest? -zapytała.
Obie razem z klaczą wyglądały na zdenerwowane.
- Ja.- uśmiechnęłam się podnosząc na ręce kulę jasnego światła i przy okazji zdejmując czar ze mnie i Płotki.- To ja powinnam cię zapytać, co robisz w samym środku Wilczej Zguby, o takiej porze?
- Słucham?- zdenerwowała się.- W wilczej-co?
- Jesteśmy teraz w najniebezpieczniejszym lesie, jaki można sobie wyobrazić. Gdyby mnie tu nie było zginęłabyś na miejscu.
Dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem.
- Sama bym sobie dała radę.- prychnęła.
- Ty chyba nie wiesz co to za miejsce.- odpowiedziałam spokojnie.- Spójrz.
Wskazałam ręką na rozkładające się ciało pegaza.
- Nawet niedźwiedź nie dałby rady zabić pegaza.- dodałam.
- To kto?- na jej twarzy zobaczyłam strach.
- Nie wiem. Może bies, może wampir, może wilkołak, może demon, może upiór, może gryf, a może grasujący w tym lesie ostatnio, ogromny zwierz, którego nie jestem w stanie zidentyfikować? Nie wiem.
Dziewczyna przełknęła ślinę.
- Umiesz stąd wyjść?- zapytała.
- Znam tą puszczę lepiej niż własną kieszeń. Ruszajmy.
Nasze konie szły obok siebie, a między nimi lewitowała kula światła. przyjemnie się jechało, póki co...
- Właściwie, dlaczego miałabym ci wierzyć?- zapytała nagle dziewczyna.- Nawet nie wiem jak się nazywasz.
- Aurora.
- Ja Neresha. Nie boisz się potworów?
- Raczej one mnie.- zaśmiałam się.
Neresha nie wyglądała na przekonaną.
Minęłyśmy portal do III świata, jakim było jezioro smoły, stąd blisko do miasta.
- Wiesz, że będziesz zmuszona zamieszkać w mieście?- zapytałam.
- Nie muszę.- odpowiedziała.
- Ale powinnaś.- westchnęłam.
Płotka poruszyła się niespokojnie. Wyczułam Biesa...
- Ciii,- szepnęłam.
- Ale co?- zapytała, za głośno.
Z krzaków wyskoczył bies. Był wielkości stodoły i wystarczyłby jeden ruch, by zmiótł nas z powierzchni ziemi. Byłam zmuszona użyć Mowy Przewodników.
- Algb, inzuro. Byuth.
Bies skulił się i uciekł.

Neri?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz