czwartek, 24 marca 2016

Od Aurory do Blayvy

Poczułam jak lecę do przodu.
- Wygląda na to, że znów na siebie wpadamy!- zaśmiałam się.
- Kiedy to było? Na pewno dawno.- odpowiedziała otrzepując ubranie.- Ale pamiętam.
Ja też pamiętałam.
To było już dawno, nie wiem kiedy, ale szczęśliwi czasu nie liczą.
~~*~~
Była deszczowa noc w I świecie. Jechałam konno przez las. Uciekałam wtedy z miasta, podczas inwazji Foarków. To była okropna noc. Wszystko się waliło i paliło, a ja nie mogłam obronić poddanych.
Wiedziałam tylko, że muszę uciekać, do innego świata...
Galopem mknęłam między drzewami. Podobno gdzieś w tej puszczy był portal do innego świata - moja jedyna szansa na przeżycie. Właśnie wtedy spotkałam po raz pierwszy Blayvy. Uciekła właśnie z piekła, które tyle lat przeżywała. Zziębnięta, w lekkim ubraniu. Nawet nie chciała mojej pomocy, ale obie byłyśmy równie uparte, aż w końcu, ku mojej uciesze, zgodziła się.
- Czyli powiadasz, że nie wiesz jak się tu znalazłaś?
- Tak.- odpowiedziała szorstko.- Nie mam bladego pojęcia.
- Czyli pewnie jesteś z II świata.- powiedziałam bardziej do siebie.
- Słucham?
- No wiesz istnieją trzy światy I, II i III. I i III toczą ze sobą nieustanną wojnę. W II świecie zazwyczaj panuje pokój. Aktualnie w królestwie w którym się znajdujemy trwa wojna. Dlatego ja uciekam do II świata, żeby być bezpieczną.
- Ale jak chcesz się przedostać do innego świata?
- Przez portal, który powinien być już niedaleko. Właśnie tak się podróżuje między światami.
- Właściwie jaki sens ma jechanie z rodzinnych stron aż do innego świata? Nie lepiej się ukryć i przeczekać wojnę, albo samemu na niej walczyć?
- No wiesz, dziedziczę tron królestwa Agelands.
- Jakiego, jeśli można spytać?
- Agelands zamek otoczony miastem. Jest niezamieszkany, ale należy do mnie.
Blayvy zmarszczyła brwi.
Rozmawiałyśmy kompletnie zapominając o Foarskiej armii. To był błąd.
Ze wszystkich stron nadciągały postacie na koniach. Ich czarne zbroje biły aurą bólu, czułam to...
Szybko wsiadłam na konia i pomogłam usiąść Blayvy.
Zmusiłam Płotkę do galopu i jakimś cudem udało nam się uniknąć śmierci.
Żaden koń nie mógł dorównać Płotce, ponieważ zawsze była najszybsza w całym I świecie.
Wytężyłam umysł i wyczułam źródło magii. Głaz.
Zatrzymałam klacz i skoczyłam w stronę głazu. Nie namyślając się długo użyłam mocy żywiołu światła na kamieniu. Pojawiły się na nim okrążające go pasy.
- Chodź, bo zostaniesz!
Zszokowana dziewczyna zeskoczyła z konia, w ostatniej chwili, i dotknęła głazu.
Płotki było mi szkoda więc chwyciłam ją za uzdę.
Poczułam jak lecę do między gwiazdami.
Po kilku sekundach leżałyśmy na trawie. Był słoneczny dzień, w drugim świecie.

Blayvy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz